ROWY to miejscowość turystyczna, która swym klimatem dużo spokojniejsza od sąsiadujących od zachodu Ustce a od wschodu Łebie. Rowy leżą nad otwartym morzem tuż przy Słowińskim Parku Narodowym. Dzięki sosnowym lasom rosnącym wokół Rowów można liczyć na łyk zdrowego powietrza.
Rowy leżą nad otwartym morzem, tuż przy ujściu niewielkiej rzeki Łupawy. Na plażę idzie sie zaledwie kilka minut, niewiele więcej czasu zajmuje droga do Słowińskiego Parku Narodowego, który zaczyna sie koło Rowów.
Historia
Znaleziska archeologiczne dowodzą, że wieś była zamieszkana już w okresie prehistorycznym.
Pierwsze wzmianki o Rowach pochodzą z 1282 roku znanych wówczas jako Roune. Od początku swojego istnienia były osadą rybacką zamieszkiwaną przez ludność słowińską, spokrewnioną z Kaszubami.
W XIV w. wieś była prawdopodobnie jedną z baz Braci Witaliskich, piratów rozbitych przez Krzyżaków. Ale inne zapiski dowodzą, że w 1350 roku Rowy były własnością Bartowiczów, którzy wyruszali stąd na połów śledzi.
Z 1390 roku pochodzi tekst o Rowach pióra rycerza z Lancaster, Henryka Derby (późniejszy król Anglii Henryk IV), który odwiedził osadę w drodze do Gdańska. O podróży Henryka Derby wspomina się również, że jej celem była pomoc rycerzom zakonnym oblegającym Wilno, ale z niewyjaśnionych przyczyn przerwał tu swoją podróż. W tym okresie Rowy znajdowały się pod panowaniem Krzyżaków.
|
Przystań Rowy odwiedzana była przez statki z różnych krajów. Potwierdzają to groby marynarzy wielu narodowości na przykościelnym cmentarzu, niektóre już z początku XVIII wieku. Na ten okres przypada też największy rozkwit miejscowości. W 1784 r. mieszkało tu dwadzieścia sześć rodzin.
W czasie rozbiorów Rowy leżały na terytorium Prus. Dopiero po II wojnie światowej Rowy znów znalazły się w granicach Polski |
Od wieków przekazywane jest wiele podań o powstaniu Rowów. Legendy mówią, że Rowy założyli uciekinierzy z Wolina po napaści Wikingów albo Duńczyków na tą wyspę w XI w. Przez wiele laty Rowy były podobno przystanią wypadową i skarbcem dla rozbójników zamieszkujących Rowokół. Legenda mówi, że historia rozbójników zaczęła się własnie w Rowach (więcej o legendzie).
W starej kronice kościelnej odnotowano historię o szalupie, która nocą przybiła do brzegów Rowów. Wysiadł z niej tajemniczy mężczyzna, w żółtym (to ważne) kaftanie, z piękną dziewczyną. Ich towarzysze zbudzili pastora i zmusili go do udzielenia ślubu. Byli to Szwedzi, a plotka głosi, że nowożeńcem był sam król Gustaw Adolf. Mogło to być, jeśli się wydażyło, w XVI/XVII wieku mając na uwadze czas życia i panowania wymienionego oraz upodobanie Szwedów do polskiej ziemi w tych czasach. A dokładniej w latach 20-tych XVII wieku, jeśli wziąć pod uwagę wiek jedynej córki Gustawa
W historię Rowów mocno wpisał się tutejszy kościół.
| Pierwszy wybudowano na niewielkim wzgórzu, kilkaset metrów na południe od obecnego kościoła, w XIV wieku i do 1799 roku głoszono w nim kazania w języku słowiańskim. Na przykościelnym cmentarzu pochowano wielu obcokrajowców - Szwedów, Holendrów, Hiszpanów, Norwegów, Francuzów, a nawet Maurów. Mówi się, że to również groby rozbitków, których statki rozbijały się o klif sąsiedniej Dębiny. |
Ten kościół rozebrano w 1850 roku, ale cmentarz służył jeszcze do lat 50-tych XX w. Wtedy to władze nakazały ekshumację tamtejszych grobów. Mieszkańcy mówią, że miało to na celu usunięcie wszelkich śladów niemieckiej bytności w tych rejonach. Obecnie dawne wzgórze kościelne porasta 50-letnia dębina i trudno doszukać się tu śladów po dawnej świątyni i nekropolii.
Dzisiejsza świątynia, w stylu neoromańskim, wybudowana została w połowie XIX wieku (1844-1849), a charakterystyczny wygląd zawdzięcza ciosanym głazom pochodzącym z Kamiennej Wyspy na jeziorze Gardno. Obok kościoła stoi charakterystyczna, drewniana dzwonnica.
Historię budowy tego kościoła kryje w sobie wiele legend i podań. Wszyskie jednak legendy mają wspólnego bohatera. Jest nim diabeł. Osią tych podań jest kamienna wyspa na Jeziorze Gardno, z której wykorzystano kamienie do budowy kościoła.